piątek, 19 lutego 2016

Trojka | The only way to get rid of a temptation is to yield to it

Odprowadził mnie pod same drzwi hotelowego pokoju. Na kilometr czuć ode mnie woń alkoholu, choć go nie piłam. Wzięłam długi, gorący prysznic, który zrelaksował mnie na tyle, że zasnęłam szybko i przyjemnie. Śnił mi się Johann. Ten sam Norweg o niebieskich tęczówkach, który oczarował mnie minionego wieczoru. Brzmi to banalnie, ale to w jego objęciach podczas wolnego tańca zapomniałam o otaczającym mnie świecie, o każdym bólu i cierpieniu. Obudziłam się w środku nocy zgrzana z przyspieszonym oddechem. Gwałtownie wstałam, rozejrzałam się po pokoju. Natalki nadal nie było. Poszłam do łazienki, lodowatą wodą przemyłam moją zmęczoną i brudną od niezmytego makijażu, twarz. Oparłam się rekami o brzegi umywalki. Popatrzyłam bezsilnie w lustro. Co ty robisz ze sobą Karolina? Zdaję sobie sprawę, że oszukuję samą siebie. Wcale nie wyjeżdżam tam dla pracy, tylko dla niego... Podjęłam tą decyzję tylko ze względu na Norwega? Ha! Zbyt wiele emocji, jak na jeden wieczór, przez co gadam bzdety. Wróciłam ponownie do łóżka. Tym razem zaśnięcie sprawiało mi jeszcze większe problemy niż zwykle.
Obudziłam się po południu, ledwo żywa przyjaciółka leżała koło mnie. Postanowiłam jej nie budzić, widać, że wczorajsza impreza przeciągnęła się do godzin porannych. Cichutkimi krokami pomaszerowałam do łazienki, gdzie cudem doprowadziłam moją spuchniętą twarz do porządku. Spakowałam wszystkie ciuchy walające się bez celu po pokoju, do walizki. Dzisiaj wieczorem wyjeżdżamy do Sapporo. Już na samą myśl o Japonii dostaję gęsiej skórki. Zadzwoniłam do rodziców. Na pewno się martwią, przecież miałam już wczoraj wrócić do Krakowa, a tutaj informuję ich, że wyjeżdżam na inny kontynent. Próbując załagodzić napiętą sytuację, podsumowałam, że taka okazja się już nigdy nie przytrafi.  Byli cholernie wściekli. W sumie ja też. Zgodziłam się pod wpływem impulsu. Co z moimi studiami? Teraz jest już za późno na zmianę decyzji. O matko, Karolina jaka ty jesteś nie odpowiedzialna! - to usłyszałam z ust mojej rodzicielki. Ma racje, to do mnie nie podobne.
O szesnastej zjawiłam się z Natką u Kruczka podpisać dokumenty dotyczące wyjazdu. Przyjaciółka bez wahania złożyła podpis na kartce oznaczającą zgodę. U mnie było inaczej. Ręka cała mi drżała. Jedna strona mojej podświadomości krzyczała "Zrób to! Chcesz wracać dalej na tą ekonomię, która niczego w życiu ci nie zagwarantuje? Żyje się tylko raz! Zacznij wszystko od nowa", a druga była sceptycznie nastawiona. Dzieliły mnie ułamki sekund od podjęcia najlepszej, a może najgorszej, decyzji w życiu. Patrzyli się na mnie z wyczekującym uśmiechem. Zrobiłam to. Nie ma już odwrotu. Kości zostały rzucone.
Szybko przeszliśmy przez odprawę. Nim się obejrzałam siedziałam już w samolocie obok Toma i Maćka. Zmieniłam swoją opinię o Norwegu. Przez ponad dziesięciogodzinny lot samolotem trochę się na nim poznałam. Nie jest do końca nieodpowiedzialnym, rozpuszczonym bachorem tylko zabawnym, miłym facetem. Natalka ma szczęście, że ma w kimś oparcie. W oddali samolotu zauważyłam Johanna gawędzącego ze Stjernenem. Nawet na mnie nie spojrzał. Nie wydaje mi się, że to przez wysokiego Deschwandena, który siedział przed nim tylko po prostu nie ma ochoty mnie widzieć. Spałam przez ponad połowę drogi do Japonii. Do hotelu dotarliśmy przed dziewiątą. Dostałam z Natalką pokój 214 obok Maćka i Janka. Każdy rozszedł się w swoją stronę. Wieczorem wparował do nas Tom z zaproszeniem na kolację, która ma się rozpocząć za półgodziny. Natalka przywitała go namiętnym pocałunkiem, czułam się niekomfortowo w zaistniałej sytuacji, wbiłam wzrok w widok zza hotelowego okna, przedstawiający wieczorną panoramę Sapporo. Pokój był duży, jak na dwie osoby. Wanna ze złotymi wykończeniami w łazience. Ogromne falowane lustro w przedpokoju. Dwuosobowe łóżko ze śnieżnobiałą pościelą w dziwne wzorki. Ogólnie wystrój klasyczny, biało-czarny. Taki jak lubię.
Zeszliśmy na dół do restauracji, gdzie czekał już na nas Maciek. Każda drużyna miała osobny stół. Usadowiłam się pomiędzy Dawidem Kubackim, którego w końcu miałam zaszczyt poznać i Natalką. Rozglądałam się po sali w poszukiwaniu norweskiego teamu. Tande, Stjernen, Hilde, Hauer, Fannemel są. Gdzie jest Johann? I w tym momencie zmroziło mi krew w żyłach. Wszedł do hotelowej restauracji. Ubrany w czarne zwężane spodnie i granatową koszulę. Nie był sam. Szedł z Celiną za rękę. Drobna blondynka w dopasowanej sukni. Szczęśliwi z uśmiechami na twarzy. Spojrzał na mnie i natychmiast odwrócił wzrok. Zaczęłam dławić się własną śliną. Wkurzona, zirytowana poddałam się w rozmowę z Dawidem. Kontem oka spoglądałam na Johanna. Był wesoły, musną ją ustami po policzku patrząc mi prosto w oczy. Czułam jakbym miała zalać wszystkich moimi łzami. Ale dlaczego? Przecież to tylko kolega, o ile w ogóle nim jest. Widelcem błądziłam po talerzu, nie dałam rady nic przełknąć. Odeszłam od stołu bez słowa. Wyszłam przed hotel. Świeże powietrze - tego mi było trzeba. Usiadłam na brzegu pobliskiej ławki, z kieszeni bluzy wyjęłam paczkę papierosów, jeden z nich powędrował do moich ust.
- Palisz? - zapytał nieznajomy. Energicznie odwróciłam głowę. Spojrzałam na dobrze zbudowanego blondyna, z szczerym uśmiechem na twarzy. Podszedł do mnie i zajął miejsce na ławce obok mnie. Wystawił rękę. Wręczyłam mu skręta, przez przypadek muskając jego dłoń. Poczułam znajome ukucie w brzuchu.
- Zdarza mi się. - powiedziałam zaciągając się. Oparłam łokcie o kolana, spoglądałam na płatki śniegu wirujące na wietrze. Zimne powietrze, rozwiewające moje brązowe włosy przysłoniły moją twarz. Mam nadzieję, że nie zauważył łzy, która spłynęła po moim policzku.
- Andreas jestem. - spojrzał na mnie, przez co kąciki moich ust mimowolnie powędrowały ku górze. Gdy odwrócił wzrok, kontem spojrzałam na jego twarz, która promieniowała szczęściem. Co to za człowiek, który zaraża innych swoim pozytywnym szczęściem?
- Dobrze wiem kim jesteś Wellinger. - odpowiedziałam zadziornie. - Karolina. - rzuciłam delikatnym tonem, zakładając jeden kosmyk włosów za ucho
- A to ty pewnie jesteś asystentką polskiej drużyny. - pokiwał twierdząco głową szczerząc się przy tym, jak pies do miski. Wyszczerzyłam szeroko oczy, nie wiedziałam, że informacje tak szybko się rozpowszechniają.
- Wzrok cię nie myli. - ciekawość zżerała mnie od środka, pomimo tego nie dopytywałam się kto rozpowiada informacje na mój temat.
Wróciliśmy do restauracji razem, widziałam wzrok innych spoglądających na nas, nawet Johann był zaskoczony. Przyjemne uczucie. Usiadłam na swoje miejsce przy stole. Otrzymałam sporo złośliwych docinek ze strony Natki.
Kolacja trwała jeszcze około godzinę. Muszę przyznać, że spędziłam sześćdziesiąt minut w towarzystwie fajnych ludzi. Wracając do pokoju Natalka poinformowała mnie, że spędzi noc u Toma. Nie powiem, ale zrobiło mi się trochę przykro. Myślałam, że pierwszą noc spędzimy razem przed telewizorem z paczką chipsów. Jednak nie miałam jej tego za złe, w końcu jest teraz w siódmym niebie z Tomem.
Nie mogłam znaleźć kluczy od pokoju. Byłam pewna, że mam je w kieszeni. Energicznie przeszukałam każdy zakamarek bluzy, znalazłam. Udało mi się wejść do środka. Przebrałam się w spodnie od pidżamy i rozłożyłam na łóżku. Do moich uszu dotarło pukanie do drzwi. Byłam przekonana, że to Natalka zapomniała zabrać czegoś z pokoju. Oj, myliłam się.
- Johann? - zapytałam zdziwiona. Wychyliłam jedynie głowę zza drzwi, żeby uniknąć wstydu przez moje jasnoróżowe spodnie w jednorożce, które Natalka kupiła mi kiedyś na imieniny. Ta to dopiero ma gust.
- Coś ci wypadło. Nie wiedziałem, że palisz. - wręczył mi do dłoni paczkę papierosów, które prawdopodobnie wypadły mi podczas szukania kluczy. Odruchowo wyrwałam mu je z ręki. Jestem pełnoletnia i mogę robić to co chcę. Czy każdy musi traktować mnie jak dziecko?
- A ja nie wiedziałam, że mnie śledzisz. - odpowiedziałam sarkastycznie, zamykając mu drzwi pod nosem. Naprawdę jaki on ma tupet rozmawiać ze mną po tym jak bezczelnie się zachował niecałą godzinę temu? W tym momencie czułam do niego nienawiść. Za co? Za to, że ma dziewczynę? Za to, że jest z nią szczęśliwy? Karolina ogarnij się! Nie poznaje samej siebie. Może to tylko i wyłącznie moje urojenie, spowodowane zmianą strefy czasowej?
- Wczoraj odpowiedziałaś, że nic o tobie nie wiem. - zatrzymał drzwi nogą. - Spotkajmy się jutro w kawiarni na dole... Będzie fajnie. - powiedział z uśmiechem na twarzy. Nie mogłam się powstrzymać, a moje kąciki ust mimowolnie podniosły się do góry. Zgodzić się? Po tym wszystkim co dzisiaj odwalił? Zamknęłam oczy, przypomniałam sobie jak pocałował ją w policzek. Miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz co o nim myślę.
- Dobra. - zgodziłam się wbrew swojej woli. Głupie wahania nastroju. - pomyślałam.
- Do zobaczenia Karolina. - pożegnał mnie uśmiechem i zniknął za drewnianymi drzwiami. Oparłam się o nie i zjechałam na podłogę. Kolana przyciągnęłam ku mojej twarzy i mocno je ścisnęłam. Zachowuję się jak głupia nastolatka, która idzie na pierwszą w swoim życiu randkę. Szkoda tylko, że tak nie jest. W końcu postanowiłam się położyć w wygodnym łóżku. Przecież przez całą noc mam je tylko i wyłącznie dla siebie. Włączyłam telewizor, w którym leciały same japońskie telenowele. Położyłam się na lewym boku i zza okna oglądałam gwiazdy, które świeciły na czarnym niebie. Sen do mnie nie przychodził. Wspominałam dzisiejszy dzień. Tyle emocji w parę godzin. Wyjazd, kolacja, przykra sytuacja, rozmowa z Wellingerem i teraz to. Zdecydowanie za dużo rzeczy, jak na moją zagmatwaną głowę.
~Następny dzień~
Promienie padające na moją bladą twarz pobudziły mnie na tyle, że wstałam pozytywnie nastawiona na kolejny, pełen wrażeń, dzień. Przeszłam do  pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju. Natalki nie było. Spojrzałam na ekran telefonu, dochodziła godzina jedenasta. Nie należę do rannych ptaszków, a sama myśl na dzisiejsze spotkanie z Johannem spowodowała, że wstała wcześniej niż zwykle. Mam dokładnie godzinę na zrobienie się na bóstwo, jakby to określiła Natka. Powędrowałam żwawym krokiem do łazienki. Ostatnim czasem cera odmawia mi posłuszeństwa. Chcąc uniknąć innym wypalenia oczu moim aktualnym stanem, nałożyłam cienką warstwę podkładu i zrobiłam idealne kreski eyelinerem. Moje oczy dostrzegły wielką kosmetyczkę w niewielkie groszki należąca do Natalki. Długo się nie zastanawiałam i dłonią sięgnęłam jej dna. Wyjęłam szminkę w krwistym odcieniu. Ciekawość sięgnęła zenitu, co było skutkiem, że usta nabrały koloru wina, przez co poczułam się atrakcyjna. Nie codzienna sytuacja. Ostatnio moja samoocena wzrasta. Wróciłam do hotelowego salonu w poszukiwaniu adekwatnego stroju na dzisiejsze spotkanie. Chyba nikogo nie zaskoczę jeżeli ubiorę czarne legginsy i o rozmiar za dużą bluzę, która maskuję mój największy atut czyli idealnie płaski brzuch. Wyskoczyłam z pidżamy, ubrałam się i odważnym krokiem zeszłam do kawiarni znajdującej się przy recepcji. Na holu wzrokiem zderzyłam się z Wellingerem, który przywitał mnie szczerym uśmiechem. Bez wahania odwzajemniłam gest.
Usiadłam przy stoliku, gdzie czekał już na mnie Johann. Czułam zupełne nic. Radość, smutek, euforia nie towarzyszyły mi dzisiejszego dnia. Może to i dobrze. Zbyt wielka dawka emocji nie działa na mnie korzystnie. Przywitał mnie podając swoją kościstą dłoń. Nie powiem, że po cichu liczyłam na coś więcej. Czego ja mam w ogóle oczekiwać? Przecież nawet nie jesteśmy na etapie dobrych znajomych. Jeszcze niedawno potraktowałabym jego, jak najgorszego kretyna na świecie, a teraz pragnę aby mnie przytulił. Usadowiłam się na skórzanym krześle na przeciw Norwega. Nasze kolana niezręcznie się zetknęły. Poczułam jak moje policzki się rumienią. Siedzieliśmy w milczeniu co okropnie mnie drażniło. Zacząć rozmowę? W jakim celu przyszłam na te spotkanie i poco w ogóle się tu znajduję? Krępującą ciszę przerwał młody kelner, który złożył nasze zamówienie. Po chwili przyniósł nasz latte, a moje usta odważyły się wydobyć pierwsze słowa.
- Co tam? - zapytałam idiotycznie chcąc przerwać nurtującą mnie ciszę. Z grymasem na twarzy podniosłam kąciki ust uzyskując sztuczny, wymuszony uśmiech. Zastanowiłam się przez chwilę, czy on również uważa, że te spotkanie nie ma najmniejszego sensu.
- Mówiłaś, że cię nie znam. - powiedział zupełnie jakby nie usłyszał zadanego przeze mnie pytania. Tak po prostu mnie olał, zmienił temat co uważam za niekulturalne, choć sama często tak postępuję.
- Bo nie znasz. - wytrąciłam swoje trzy grosze. Czy ona naprawdę jest tak głupi? Uważa, że może poznać człowieka w przeciągu niespełna dwóch dni? Trudno zdobywa mi się zaufanie, szczególnie płci przeciwnej, po incydencie z przed paru lat. Rodzice uważali, że przez to stałam się aspołeczna i posłali mnie na terapię. Od tego czasu zmieniłam swoje nastawienie do świata, życia, a w szczególności do ludzi.
- Naprawdę? - odparł śmiechem, co lekko mnie przeraziło. Nie był to delikatny chichot, którym zawsze mnie raczył tylko sztuczny, osiągnięty na siłę. - To dlaczego mam wrażenie, że znamy się doskonale? - powiedział już nieco lżejszym tonem. Słowa wypowiedziane przez niego przytrafiły mnie o gęsią skórkę, która migiem obiegła moje ciało.
- Nie sądzę. - odparłam lakonicznie. - Co masz na myśli? - spytałam popijając moje orzechowe latte ze spienionym mlekiem.  Pianka odznaczyła się na mojej górnej wardze. Johann opuszkami palców dotknął moich ust ocierając pozostałości po mleku. Speszyłam się. Wbiłam wzrok w moje czarne, brudne adidasy. Z nieśmiałym uśmiechem na twarzy podniosłam głowę do góry. Spojrzałam na jego niebieskie tęczówki, w których dostrzegłam niewielkie iskierki ekscytacji. Ponownie poczułam przyjemnie ukucie w brzuchu.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka chłodna? - zapytał wprost wybudzając mnie z myśli, które obiegały moją zagmatwaną głowę. Ponownie zmienił temat, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Przez niewinną błahostkę poczułam się pewniejsza siebie.
- Słuchaj. - oparłam się łokciami o stolik. - Nie oszukujmy się. Nie darzę ciebie zbyt dużą sympatią. Gdy na ciebie patrzę, utwierdzam się w przekonaniu, że aborcja powinna być legalna w twoim przypadku. Nie mam dobrej opinii na twój temat. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zdałam sobie sprawę jaką wielką idiotką byłam jeszcze parę godzin temu, kiedy nie mogłam o nim zapomnieć, teraz wygarnęłam mu wszystko co o nim sądzę. Miałam ochotę wstać i już nigdy nie wracać, pomimo tego byłam ciekawa jego reakcji.
- Uwierz mi, zrobię wszystko, a zmienisz decyzje w mgnieniu oka. - rzucił poruszając ramionami z przygaszonym uśmiechem. - Opowiedz mi coś o sobie. - dodał ni stąd, ni zowąd. Dostrzegł zdziwienie na mojej twarzy. - No co, przecież mieliśmy się lepiej poznać. - uniósł prawą brew do góry. Kiedy chciałam wydobyć z moich ust pierwsze słowa zauważyłam ją.
- Johann! - rzuciła agresywnie, energicznie podchodząc do Norwega i bacznie przemierzając mnie wzrokiem.
- Mówiłem ci, że idę na kawę. - westchnął obojętnie kręcąc głową. Poczułam się zażenowana.
- Ale nie mówiłeś, że z nią! - krzyknęła. Wyglądała jakby miała mnie zaraz spoliczkować. - Zbieraj się, wracamy. - dodała zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Celina, kochanie... - powiedział delikatnie łapiąc jej dłoń. - Zaraz przyjdę. - na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Norweżka przez ułamek sekundy srogo na mnie popatrzyła, po czym zniknęła w tłumie pozostałych gości hotelu.
- Przepraszam za nią... - rzekł chowając twarz w dłonie.
- Ja już powinnam wracać. Dzięki za kawę. - odpowiedziałam rzucając banknot na stolik. Odeszłam zdezorientowana. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą się stało. Miałam ochotę wrócić i opowiedzieć wszystko Natce. Wparowałam błyskawicznie do pokoju. Dokładnie zlustrowałam go wzrokiem. Przyjaciółki nadal nie było. Ah... Dlaczego zawsze jej nie ma, kiedy jest mi potrzebna? Wyszłam zatrzaskując za sobą drzwi, miałam zamiar iść do pokoju Toma. Na mojej drodze stanął Andreas.
- O, hej Karolina! - przywitał mnie drapiąc się po głowie.
- No cześć, co tam? - odpowiedziałam z grzeczności. Na tą chwilę mam ochotę wygadać się komuś, Natalki nie ma, więc uważam, że Wellineger to najlepsza osoba.
- Właśnie wracam z treningu. Może pogadamy dokładniej przy herbacie? - wyjął mi to po prostu z ust. Nie umiem odmówić jego ciepłym spojrzeniu. Poszliśmy dokładnie do tej samej kawiarni, gdzie przed momentem byłam z Johannem. Na szczęście Norwega już tam nie było. Zajęliśmy miejsce przy barze na obrotowym krześle.
- Coś się stało? - zapytał widząc moją przygaszoną twarz. Przed oczami nadal mam twarz wkurzonej Celiny oraz niebieskich oczu Johanna. Co się ze mną dzieje? Dlaczego życie jest, aż tak ciężkie?
- Nie, tylko jakoś nie mogę sobie niczego poukładać w głowie. - odpowiedziałam opierając łokcie na blacie. Nie myliłam się. Andreas jest doskonałą osobą, która może ci pomóc w każdej sytuacji.
- Czy to przez Johanna? - mimowolnie wyprostowałam plecy, spojrzałam się na niego z wielkim grymasem na twarzy. Normalnie jakby czytał mi w myślach. Zamurowało mnie. - Widziałem was dzisiaj. - dodał po chwili popijając czarną herbatę z miodem.
- Ja już nie wiem co mam robić Andreas. - schowałam twarz w dłonie ukazując swoją bezsilność. Coś jakby we mnie pękło. Nie jestem już tą samą osobą z Polski. Czuję się obca w swoim ciele.
- Nie chcę cię martwić, ale znam go już jakiś dłuższy czas. Lepiej na niego uważaj. - ostrzegł mnie kładąc dłoń na moim ramieniu.Co ma dokładnie na myśli? Nie chcę nawet pytać, najlepiej, żeby o nim zapomnieć.
- Możemy nie gadać tylko o mnie? Jak tam na treningu? - mój humor diametralnie się polepszył.
- Dzięki dobrym występom w Polsce, trener zgodził się abym poleciał do Japonii. - opowiadał dumnie. Rozmawialiśmy dobrą godzinę. Niemcy to naprawdę przyjaźni ludzie, nawet bym nie pomyślała, że wkrótce Andreas stanie się dla mnie przyjacielem.
Wróciłam do pokoju. Natalia wreszcie raczyła wrócić. Ze zbędnymi szczegółami opowiedziała mi o wczorajszym wieczorze z Tomem.
- Dosyć mojego pitolenia. Co tam u ciebie? Wydarzyło się coś ciekawe przez miniony wieczór? - zapytała podnosząc prawą brew do góry. Wzięłam kilka głębokich wdechów, w końcu postanowiłam powiedzieć jej prawdę.
- ... i poznałam Wellingera. - odetchnęłam z ulgą.
- No nieźle Karolina. - powiedziała podekscytowana. - Ty w ogóle czujesz coś do Johanna? - zapytała z nadzieją w oczach. Moja refleksja się przedłużała, a z każdą kolejną sekundą byłam przekonana moją odpowiedzią.
- Nie. - odpowiedziałam ledwo słyszącym głosem.
- Serca nie oszukasz. - rzekła przytulając się do mnie.

***
Witajcie w trójeczce. Rozdział miał pojawić się już wczoraj, lecz niestety nie byłam do końca do niego przekonana. Ostatecznie zdecydowałam się na taki obrót spraw. :) Pewno już zauważyliście pojawił się nowy bohater - Andreas Wellinger, który będzie miał swoją rolę :) Dziękuje wszystkim za komentarze! Naprawdę jestem mega szczęśliwa, że pod poprzednim rozdziałem było ich, aż tyle. Co do waszych opowiadań - czytam je w każdej wolnej chwili. Zapraszam Was również do zakładki Spam, gdzie możecie reklamować swoje blogi, a gdy znajdę trochę czasu na pewno zajrzę.
Do zobaczenia już niedługo. Przypominam, że o 17 skoki! :D Do zobaczenia :*

22 komentarze:

  1. Jestem!
    Rozdział jest świetny i przyjemnie się go czyta ;)
    Co ten Johann tutaj... ah, najpierw miesza Karolinie w głowie, później pokazuje się z Celiną, znowu miesza naszej bohaterce... nie rozumiem go, ale mam nadzieję, że Karo posłucha Wellingera i będzie uważać na Johanna, bo rzeczywiście jego zachowanie jest nieco dziwne i podejrzane. Oby dziewczyna nie nabrała się na jego słodkie oczka i całą osobę, bo widać, że chłopak na nią lekko działa :v
    Czekam na kolejny.
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział Ci się podoba :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Jestem!
    Kochana, jak dla mnie rozdział pierwsza klasa ^^ Wszystko naprawdę dobrze się czyta, a to chyba najważniejsze, prawda? :)
    Hmm... kurczę, mam trochę mętlik w głowie, jeśli chodzi o Johanna. Lekko go nie rozumiem. Tutaj Karolina, z drugiej strony Celina. No, ma chłopak powiedzenie, to trzeba stwierdzić, ale w tym przypadku chyba nie o to chodzi...
    W dodatku pojawia nam się pan Wellinger. Jestem ciekawa, cóż to będzie za rola w jego wypadku :)
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Kochana! ;*
    Rozdział pełen akcji!
    Dawid, Johann, Andreas.
    Jeśli chodzi o postać Johanna to dość dużo stracił w moich oczach. Zachował się jak taki typowy buc! Najpierw robi nadzieje Karolinie, a później pokazuje jej jak to mu dobrze jest z Celiną.
    Ostrzeżenie Wellingera mnie trochę zaniepokoiło.
    Mam nadzieję, że pomimo wszystko Johann nie złamie serca Karolinie.
    Za to Andreas mnie pozytywnie zaskoczył :)
    Wydaje się taki czuły i poukładany. Może to właśnie On zmieni dotychczasowe życie Karoliny?

    Z ogromną niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
    Trzymaj się ;*

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :D
    Zapraszałam Cię do siebie, ale oczywiście miałam w planach nadrobienie Twojego opowiadania :D
    Jest mega interesująco i ciekawie :D
    Karolina to ma jednak szczęście :P Tyle fajnych facetów się obok niej kręci, a ona jednak chyba podświadomie-nieświadomie chce Johannka :D Zobaczymy co dalej z tego wyniknie ;D Bo podejrzewam, że Celinka nie odpuści :D Zaskoczyłaś mnie taką wredną wersją dziewczyny :D A niech się dzieje! :D
    Natalka i Tom :D Miłość od pierwszego wejrzenia? Mam nadzieję, że będzie im się układać :D
    Czekam z niecierpliwością co dalej :D
    Oczywiście proszę uprzejmie o informowanie mnie ;D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, jestem! (przepraszam, że dopiero teraz...)
    Rozdział cudowny.. Zrobiło mi się bardzo żal Karoliny, sama nie wie, co ma teraz zrobić. Okropne uczucie. W każdym razie zaintrygowała mnie postać Wellingera, może coś z tego będzie?
    Czekam na następny:)
    Verity

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak dla mnie bardzo pozytywny :D
    Coś czuję, że Andi trochę tu zamiesza. Na pewno będzie ciekawie :D
    Życzę dużo weny i czekam na więcej <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Karolina:( Ewidentnie zaczyna coś czuć do Johanna. Co innego czuje, a robi:(. I jeszcze ta Celina, wiecznie o wszystko zazdrosna.A
    Ale najważniejsze, że Johann się stara zdobyć sympatię Karo, to chyba najbardziej cieszy. No i jest Fanni! Najlepszy, jezu uwielbiam go i ubóstwiam <3 Wybacz, że dopiero teraz tu trafiłam, ale już jestem i rozdział cudo. Nic dodać, nic ująć. Czekam na następny, pozdrawiam!
    Wpadnij do Any i Petera na piątkę, jak chcesz:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :)
      Już do Ciebie lecę ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Jestem!
    Awww przepraszam ze dopiero teraz :| wybacz mi
    Rozdział jest cudny! Szkoda ze nie widziałaś zawodu na mojej twarzy gdy zobaczyłam koniec :/
    Karolina czuje do Johanna coś więcej. Tak mi się wydaje. A on gra na dwa fronty. Tu Celina a tu Karolina. Denerwuje mnie jego zachowanie. I kogo ja tu widzę?! ANDI! Mam przeczucie ze troszkę może namieszać :D
    Czekam na następny
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć. :)
    Nadrobiłam wszystkie rozdziały i wreszcie zebrałam się za skomentowanie. Pomysł na opowiadanie bardzo fajny. Dziewczyny będą na każdych zawodach? Oj, będzie ciekawie.
    Nie jestem przekonana co do Johanna. Karolina musi uważać, bo może przez niego cierpieć.
    No i jeszcze Andreas nam się pojawił. Jaką rolę odegra w życiu głównej bohaterki? Mam nadzieję, że się szybko dowiemy. :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, jakoś Johann mnie nie przekonuje swoją osobą, nawet w najmniejszym stopniu.

    OdpowiedzUsuń