czwartek, 4 lutego 2016

Dwójka | Nothing happens without a reason

Wstałam wcześniej niż zwykle. Zeszłam na dół do pobliskiego sklepiku i kupiłam trochę artykułów spożywczych. W jakiś sposób muszę wynagrodzić zapomniane urodziny Natki, a nic innego do głowy mi nie przychodzi. Idealną kucharką nie jestem, ale muszę przyznać, że naleśniki nie wyszły aż tak tragicznie. Duża ilość bitej śmietany jakoś to zamaskuje.
O 16 konkurs drużynowy. Natalia zapewnia mnie, że wygrają jej ulubieńcy. Norwegia ma solidną drużynę, jednak ja w głębi serca wieżę w naszych. Dotarłyśmy pod skocznię półgodziny przed rozpoczęciem się pierwszej serii konkursowej. Przyjaciółka w tłumie ludzi zaczęła doszukiwać się swojego wybranka co wyglądało komicznie. Zrobię wszystko, aby nie poznała Toma Hilde, chce zrobić z siebie jeszcze większe pośmiewisko? Cel został już dawno osiągnięty.
Szłyśmy gęsiego, tłum ludzi wymachuje wielkimi flagami oraz gwiżdżą w podłużne tuby co nie należy do przyjemnych rzeczy. Szczerze mówiąc wolę oglądać zmagania uczestników przed telewizorem wtulona w ciepły koc, niż z bandą rozwścieczonych kibiców, kiedy któryś z naszych zepsuję skok. Zobaczenie skoczków na żywo, nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. To tylko ludzie, tak jak my. Zupełnie z innej perspektywy widzi to Natalka.
- Karolina widziałaś gdzieś Toma? - zapytała przejęta potykając się o własne nogi na wysokich szpilkach. - Obiecałaś, że dzisiaj go zobaczę! - w jej głosie słyszę zmartwienie. A co jeżeli ona nie żartuje? Zakochała się w kimś kogo zna tylko z wywiadów? Nie sądzę, aby była aż tak walnięta. Może to tylko zauroczenie, na pewno nie miłość.
- Natalia daj se już spokój! Zachowujesz się jak chora psychofanka. - odparłam przewracając oczami. Nagle poczułam, że tracę równowagę. Nogi zaczęły dygotać. Czyżby to objawy jakiejś niezidentyfikowanej choroby? - pomyślałam zażenowana. Nawet się nie zorientowałam kiedy upadłam na zaśnieżoną posadzkę. Przejęta przyjaciółka szybko sprowadziła mnie na ziemię. Otrząsnęłam się ze śniegu, który dostał się we wszystkie możliwe zakamarki mojego ciała. 
- I to niby Forfang nie umie chodzić. - zachichotała. Cała rozbawiona zaistniałą sytuacją skierowała moją rękę na jej bark i podprowadziła mnie pod pobliską budkę. Z trudem się oparłam bowiem podczas upadku przewróciłam się na lewą nogę, z którą już wcześniej miewałam problemy.
- I co teraz robimy Sherlock'u? - muszę przyznać, że pomimo początkowego zmartwienia sama zaczęłam się z mojego gapiostwa śmiać. Ja to mam dopiero szczęście...
- Natalia i Karolina? - przerwał nam znajomy głos. - Jak miło was widzieć! - powitał entuzjastycznie. Czysty przypadek, że ponownie widujemy go w tym samym miejscu co wczoraj? Nie sądzę. - Coś się stało? - dodał po chwili, już mniejszym zapałem, widząc mój srogi wyraz twarzy.
- Karo to taka niezdara, prawdopodobnie skręciła kostkę. - wytłumaczyła Natalka poprawiając energicznie włosy. Kolejna gadka na podryw? Kompletnie jej nie rozumiem. Raz Olek, raz Tom. Ciekawe kto będzie następny.
- Nie skręciłam. - powiedziałam naburmuszona. - Po prostu mnie boli. - próbowałam racjonalnie odpowiedzieć, co zupełnie mi się nie udało.
- W takim razie nie mamy innego wyjścia. - Olek poruszył bezwładnie ramionami. Już wiedziałam, że wyniknął z tego same kłopoty. Pomimo początkowej odmowy udało im się zaciągnąć mnie do domku polskich skoczków. Niewielki pomieszczenie, z dużą kanapą pod ścianą, ściany kremowo-beżowe oraz drewniane krzesła przy drzwiach. Istny bałagan. Weszłam niechętnie, już w progu poczułam wzrok innych. Czułam się niekomfortowo, w przeciwieństwie do Natki, która o mało niezemdlała zbyt dużej dawki emocji.
- Może tak byś przedstawił swoje koleżanki. - wtrącił się Maciej Kot. Syn byłego fizjoterapeuty kadry A. Wysoki, uśmiechnięty brunet o czekoladowych tęczówkach. Przystojny, jednakże to nie mój typ.
- Karolina i Natalia. - powiedział wskazując na nas. - Mieliśmy mały wypadek... Mogą one zostać do końca trwania konkursu? - zapytał ukazując rząd białych zębów.
- Jeszcze się pytasz! - rzucił entuzjastycznie Piotr Żyła. Facet przed trzydziestką z zabawnym zarostem. Nagle usłyszałam głośne trzaśniecie drzwiami.
- Ziobro ty patałachu! - usłyszałam surowy głos Łukasza Kruczka. - Znowu za późno wybiłeś się z progu, jeżeli dzisiaj, przez ciebie, nie staniemy na podium przeniosę cię do kadry B i zastąpię Kłuskiem! - pogroził Jankowi palcem. Nie wiedziałam, że trener naszej kadry jest aż taki surowy, bynajmniej na takiego nie wygląda.
- Przepraszam. - wtrąciłam się stając o własnych siłach z krzesła. Zrobiłam dwa małe kroki do przodu. - Moim zdaniem problem nie tkwi przy wyjściu z progu. Janek mógłby bardziej "położyć się" na nartach. Zyskałby lepsze oceny za styl, a i odległość byłaby znacznie dłuższa. - opowiedziałam gryząc się w dolną wargę. Może powinnam trzymać gębę na kłódkę? Ja to zawsze palnę coś w nieodpowiednim momencie. Z drugiej strony jak taki dobry trener jak Kruczek nie umie dostrzec tak dużego błędu jaki popełnia Ziobro? Musiałam na to zareagować.
- A ty to kto? - rzekł szkoleniowiec. - Znawczyni skoków się znalazła. - parsknął przytrafiającym mnie o gęsią skórkę śmiechem. Poczułam rumieńce na twarzy. Było mi cholernie wstyd. Wbiłam wzrok w ziemię, już na pierwszy rzut oka poczułam zniechęcenie do Kruczka. - Chłopaki zaraz pierwsza seria, idźcie już. - powiedział już delikatniejszym tonem. Olek, Janek, Maciek i Piotrek opuścili domek pozostawiając mnie i Natkę samą z trenerem i Bartkiem. Popatrzył na mnie jeszcze przez chwilę i sam w końcu postanowił opuścić pomieszczenie. Odetchnęłam z ulgą.
- On tak nie jest... - tłumaczył się Kłusek. 23 - letni wysoki brunet o zielonych oczach, bez większych sukcesów na sportowym koncie. 
Siedzieliśmy parę minut próbując w najmniejszym stopniu się zapoznać. Muszę przyznać, że Bartek to miłe, urocze "dziecko". Odezwała się ta starsza... Jestem bardziej dojrzała emocjonalnie od moich rówieśników. W życiu wiele przeszłam, ale najgorsze jest już za mną. Niestety mój ciężki charakter nie chce mnie opuścić, choć staram się jak mogę patrzeć optymistycznie na świat, pomimo tego wysiłku jakie w to wkładam, nic mi się nie udaje. Jestem jaka jestem, najważniejsze jest to, że Natka akceptuje mnie w pełni. Nadeszła godzina rozpoczęcia się konkursu. Wyszliśmy udaliśmy się przed domek, oglądać zmagania skoczków na wielkim telebimie. W miedzy czasie obok nas rozgrzewali się zawodnicy z innych państw. Wśród nich udało mi się dostrzec Forfanga, który puścił do mnie zalotne oczko. Poczułam przyjazne ukucie w brzuchu. 
- Kamil skacze! - krzyknęła Natalia wybudzając mnie z myśli, które obiegały moją głowę. Zimne górskie powietrze dało się we znaki, moje nogi pokryte cienkimi legginsami pokrył chłód. Stałam zmarznięta z rekami w kieszeni pomarańczowej kurtki. Ukradkiem mocno ściskałam kciuki za Kamila. Skacze w ostatniej grupie. Po pierwszej serii Polska była 4, głównie za zasługą Ziobry, który poleciał na odległość 136.5 m. Do Słowenii traciliśmy zaledwie 3 punkty.
- Mamy szanse na podium. - pomyślałam.
Skoczył. Może nie tak daleko jak Janek, ale 134 m. pozwoliły na objęcie tymczasowego prowadzenia.
- Jest dobrze! - skomentował Klusek.
- Przed nami jeszcze niepokonany Prevc. - przypomniałam.
Na trybunach nastała niepokojąca cisza. Każdy polski kibic bacznie przyglądał się wyczynowi Słoweńca. Wyładował na 130 m. przez niekorzystne warunki. Sporo dodanych punktów, wysokie noty za zaznaczony telemark. Co teraz? Słowenia miała nad nami przewagę 3 punktów. Przy nazwisku Petera pojawiła się cyfra oznaczająca 2 miejsce.
Dźwięk wiwatujących kibiców dotarł do moich uszu.
- Mamy podium! - krzyknęła przyjaciółka rzucając się na szyję zdezorientowanego Bartka. 
Walkę o zwycięstwo w drużynówce toczy się pomiędzy Austrią a Norwegią. Jako pierwszy na belce startowej pojawia się Hayböck. Dostaje znak od Kuttina, jedzie. Wybija się z progu. Ląduje na 137 m. Najdłuższa odległość w całym konkursie! Oczywiście Austria obejmuje prowadzenie spychając Polskę na drugie miejsce. Na górze pozostał już tylko młodziutki Johann. 
- Nie sądzę, aby pod tak dużą presją uda mu się skoczyć dalej niż Michael. - dodaje Bartek, z którym przez konkurs zdołałam się zakolegować.
Ku zaskoczeniu Kluska, a szczególnie moim reprezentant Norwegii skoczył 140 m. Prawie pobił rekord Ammanna! 
- Mówiłam, ze wygra Norwegia. - szturchnęła mnie uradowana Natalia.
Wróciliśmy do domku, po dekoracji dołączyła do nas cała drużyna z zadowolonym trenerem. Dość nietypowy widok.
- Gratulacje chłopaki. - rzekłam jako pierwsza, po czym każdemu kolejno podałam rękę. Kot bez żadnych skrupułów  złożył na moim policzku mały pocałunek. Czułam jak moje policzki nabierają koloru purpurowego.
- Janek spisałeś się! - dodałam.
- To dzięki tobie. - poklepał mnie po ramieniu Ziobro.
- Jak możemy ci się odwdzięczyć? - głos zabrał Kruczek.
- Chwila. O co chodzi? - zapytałam zirytowana.
- Nie udawaj, ze nie wiesz! To wszystko twoja zasługa. Janek dostosował się do twoich wskazówek. To dzięki niemu wywalczyliśmy brąz.
- Trenerze to zasługa całej drużyny...
- Nie przerywaj mi Janek. Wracając. Jak możemy ci się odwdzięczyć?
- Niczego nie potrzebuje. - moje kąciki ust mimowolnie powędrowały ku górze.
- Mam pomysł! - krzyknął trener. - To wielki przełom w karierze Janka... - zaczął. - Proponujemy ci bilety na każdy konkurs Pucharu Świata plus zapewniony nocleg w najlepszych hotelach. Oczywiście wszystkie koszta pokryjemy my. Pojedziesz jako moja asystentka. Masz wystarczającą wiedzę o skokach.
- Nie macie na co kasy wydawać? - skrzyżowaniami ręce na wysokości klatki piersiowej. Rozumiem, że Janek przeze mnie skoczył lepiej, niż zwykle. W sumie nie wiadomo czy to nie jeden raz... Wystarczyłaby butelka dobrego wina, (choć alkoholu i tak zwykle nie pijam) ale muszę przyznać ze ta propozycja robi wyrażenie.
- To jak? - zapytał Łukasz z nadzieją w oczach. Spojrzałam na Natalię, która kiwnęła głowa dając mi znak, abym  przystała na propozycję.
- Pod jednym warunkiem. - rzuciłam po dłuższej refleksji. - Natalka jedzie z nami. - wypowiedziane przeze mnie słowa sprawili, ze przyjaciółka o mało nie zemdlała z wrażenia.
- W takim razie nie mamy innego wyjścia. - powiedział z blaskiem w oczach. - Jutro zgłoście się do mnie, musimy pozałatwiać parę papierowych spraw związanych z wyjazdem. 
Widziałam zadowolone spojrzenia chłopaków, którzy uśmiechali się od ucha do ucha. Całkiem fajny widok skoczków zadowolonych moją osobą.
Wyszłyśmy z domku i pokierowałyśmy się na ten sam parking, gdzie minionego wieczoru zderzyłem się z Forfangiem. Zamówiłam taksówkę, a Natka w tym czasie udała się na poszukiwanie toalety. Usiadłam na pobliskiej ławce, wyciągnęłam z kieszeni kurtki słuchawki. Podłączyłem do telefonu i oddałam się w rytm muzyki. Gdy się ocknęłam przyjaciółki dalej nie pozostawiała po sobie oznak życia. Dzwoniłam raz, drugi, trzeci. Nie odbierała. Miałam zamiar już ją szukać, kiedy dostrzegłam niską blondynkę idącą za rękę z wyższym o dwie głowy facetem. Wzrok mnie nie mylił.
- Idiotko, gdzie ty byłaś. Martwiłam się! Istnieje coś takiego jak telefon. - krzyknęłam na nią wymachując smartphonem przed jej twarzą.
- Proszę tak nie mówić do moje d z i e w c z y n y. - wtrącił się Tom. W samej osobie  - Tom Hilde obściskujący się z moją przyjaciółką, okropny widok...
- Dziewczyny? Czy ja dobrze słyszę?! - wbiłam wzrok w Natalię.
- Znalazłaś chłopaka w półgodziny? - dodałam z niedowierzaniem.
- Tak. - odpowiedziała tak jakby nigdy nic.
- Banda idiotów. - rzekłam pod nosem. Czasami zastanawiam się dlaczego Natalka to moja jedyna przyjaciółka, różnimy się, jest zupełnym mym przeciwieństwem, a jednak jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. 
- Taksówka już czeka. - upomniałam. Namiętnie pożegnała się z Tomem. Gdy dotarłyśmy już do hotelu poinformowała mnie, że dziś wieczorem jest impreza ze skoczkami na która niby m u s i m y iść. Normalnie bym nie poszła, ale z jednej strony jeżeli mam wytrwać z chłopakami do końca sezonu wypadałoby się z nimi lepiej zapoznać.
Dochodziła godzina 18. Natalka od ponad dwóch godzin zajmuję łazienkę, w celu przegotowania się na imprezę. Mój makijaż ogranicza się do cienkiej warstwy podkładu i kreski eyelinerem. Spokojnie wyrobię się w 15 minut. Leżałam rozwalona na łóżku oglądając wieczorny Przegląd Sportowy.
Na pierwszy ogień poleciało trzecie miejsce Polaków w skokach narciarskich. "To niesamowite uczucie stawać na podium w Zakopanem" - skomentował Stoch.
Jestem z nich dumna.
- A ty jeszcze nie ubrana? - zapytała przyjaciółka z ręcznikiem na głowie.
- W zasadzie to już. - odrzekłam otrzepując z siebie pozostałości po ciastkach, które przed chwilą zjadłam.
- Nawet nie żartuj. - jej twarz przypominała zdezorientowane dziecko. - Zaraz ci coś znajdę. - ruszyła w stronę wielkiej walizki. Bez żadnego słowa pomaszerowałam za nią. - Trzymaj to. - wręczyła mi do ręki czarną sukienkę na ramiączka, odsłaniającą duża część pleców.
- Jednak pozostanę przy legginsach i bluzie. - odpowiedziałam szczerząc się. 
- Nie wygłupiaj się. - rozebrałam się do bielizny i skarpetek, włożyłam na siebie czarną kreację sięgającą mi do połowy uda. Przejrzałam się w lustrze. W końcu poczułam się atrakcyjna. Podoba mi się to.
- Masz. - położyła przede mną czarne szpilki. - Nie myśl sobie, że pójdziesz w adidasach. - puściła w moją stronę oczko. Założyłam na nogę obuwie, poczułam ucisk w palcach.
- Boli. - powiedziałam z grymasem na twarzy.
- Chcesz być piękna, trzeba cierpieć. - rzuciła z uśmiechem w moją stronę.
~Przed klubem~
- Są i nasze dziewczyny! - przywitał nas entuzjastycznie Maciek. Chodziłam jak pokraka potykając się o moje gołe, długie nogi na szpilkach. Chłodne powietrze pokryło całe moje ciało.
- Zimno. Wchodzimy? - zaproponowałam przecierając ręce.
- Wy idźcie, ja poczekam na Toma. - uśmiechnęła się Natalka.
Wstąpiliśmy do wielkiego pomieszczenia, gdzie panował półmrok. Kolorowe światełka wirowały po parkiecie. Głośna muzyka dobiegała do moich uszu. Cały klub został zarezerwowany dla skoczków i ich partnerek na całą noc. Maciek po kolei przedstawił mnie pozostałym gościom. Zapoznałam się dobrze z Austriackim Team'em, a szczególnie ze Stefanem Kraftem. Okazał się miłym facetem, którego nie tak dawno porzuciła dziewczyna w "tragiczny", jak to opisywał sposób.Pod wpływem alkoholu wszystko dokładnie mi powiedział.
- Kobiety to tępe suki. - dodał wstawiony. Wędrując palcem po brzegach szklanki.
- Faceci też. - powiedziałam patrząc na niewidoczny punkt w oddali. Przypomniałam sobie wydarzenie sprzed paru lat, kiedy to ja zostałam zdradzona. Nie chciałabym przeżywiać tego znowu. Dokładnie wiem co czuje teraz Stefan. Odeszłam od stolika AUT'ów i powędrowałam do pustej loży. Zamówiłam sok pomarańczowy, z ukrycia przyglądałam się wszystkim wywijającym się na parkiecie. Czy tylko ja nie tańczę? - zadałam sobie te pytanie. Myliłam się, kiedy mój wzrok dostrzegł Forfanga siedzącego na przeciwko mnie.
- Co ty tutaj robisz? - akcentowałam przerażona każde słowo.
- Nie chciałem cię przestraszyć. - powiedział wystawiając przy tym rząd białych zębów.
- Nie udało ci się. - popatrzyłam na Natalkę obściskującą się z Tomem pod ścianą. Ohydny widok.
- Nie tańczysz? - zapytał po dłuższej chwili milczenia.
- Nie. - odrzekłam naburmuszona. - A ty? - chciałam dalej ciągnąć ten dialog.
- Nie mam z kim. - poruszył ramionami.
- A Celina? - zapytałam. Dlaczego, aż tak muszę się wszystkiego dopytywać? Ogarnij się Karolina!
- Musiała wracać do Norwegii. - w jego głosie słyszałam neutralność. - W sumie to i dobrze. - mówił o niej tak jak o koleżance, a nie dziewczynie, której chce poświęcić całej życie.
- Dobrze? - Karolina zamknij się! Po co drążysz ten sam temat?
- Ostatnio się nie rozumiemy... - spojrzał na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami. Wyglądały jak ocean, nie mogłam się od nich oderwać. - Nie ma się co żalić. - dodał po chwili łapiąc za mój nadgarstek. Zgrabnie obiegłam stół i powędrowałam za nim na parkiet.
- Co ty wyprawiasz? - krzyknęłam wkurzona, choć w głębi duszy poczułam motylki w brzuchu.
- Tańcz! - położył ręce na moich biodrach, moje dłonie same powędrowały na jego barki. Oddaliśmy się w rytm wolnej muzyki. Czułam się jak księżniczka na balu. Brunet o niebieskich tęczówkach kompletnie mnie oczarował swoim pięknym szczerym uśmiechem. To wbrew mnie. - pomyślałam. Mimo tego dalej tańczyłam w jego objęciach. Spojrzałam na Natalkę, która prawdopodobnie przyglądała się mi od dłuższego czasu, gestykulując pokazywała uradowana kciuki no góry. Szybko spławiłam ją wzrokiem. 
- Nie mogę. - powiedziałam cicho.
- Przecież widzę, że ci się podoba. - dodał z dalszym uśmiechem na twarzy. "Odkleiłam" się od jego torsu. Ponownie spojrzałam na jego oczy. Dostrzegłam w nich malutkie iskierki.
- Co ty możesz o mnie wiedzieć? Nie znasz mnie! - wybiegłam z krzykiem. Nogi same kierowały mnie przed siebie. Opuściłam budynek po drodze udało mi się wziąć kurtkę, którą na siebie zarzuciłam. Chłodne powietrze i leciutkie prószenie śniegu nie przeszkadzało mi. Biegłam może z 80 m. Potknęłam się przez te beznadziejne szpilki Natalki. Oparłam się plecami o drzewo, czułam jak łzy napływają mi do oczu pod wpływem emocji. Co się z tobą dzieje Karolina?
- Wszystko w porządku? Powiedziałem coś nie tak? - usłyszałam za sobą znajomy głos. Johann podszedł do mnie złapał mnie za dłonie, poczułam jego ciepło, które w mgnieniu oka opłynęło moje ciało. 
- Przepraszam. - wytłumaczyłam się. - Chcę już wracać. - odparłam.


***


W ostatnim momencie zdecydowałam się, aby Celina nie wystąpiła w tym rozdziale :) Pojawi się ona już niedługo. Coś się z czcionką dzieję i niestety nie mogę się z nią uporać ;/ Do zobaczenia w trójce;) buziaki :*

17 komentarzy:

  1. No, no.. Rozdział super! :D
    Coś mi się wydaje, że między Karoliną, a Johannem mocno zaiskrzy, a Celina nieźle namiesza.. :/
    Natalia w końcu dorwała Toma, coś czuję, że to się nie skończy dobrze. :/
    Dziewczyny w kadrze? Zapowiada się ciekawie. :D
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału i życzę weny :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolina i Johann. Bardzo fajnie a jeszcze lepiej jak myśle o sobie i Johannie xDD Matko co ja wypisuje ?! XD
    Celina pewnie na miesza i to jak...
    No proszę proszę dziewczyny w kadrze... Fiu fiu fiu :"D
    A Natalia wreszcie spotkała Toma :D Ciekawe co z tego będzie :"))
    A więc do następnego! Buziak ;**❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej:)
    Powiem tylko jedno: ale farciary! Nie dość, że trafiły do kadry to jeszcze mają pod nosem takich facetów! Pozazdrościć.
    Czekam na to, co narobi Celina, bo pewnie nie zostawi tak tej sytuacji...
    Życzę dużo weny i czekam na kolejny!:*
    Pozdrawiam cieplutko
    fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Wiesz co, strasznie mi się u ciebie podoba. Wszystko się dobrze czyta, a w dodatku obsada jest wręcz wyborowa. Czego chcieć więcej? :)
    Coś czuję, że Celina pociągnie za sobą sporo problemów. Bo na pewno nie zostawi tej sprawy w takim stanie, w jakim jest teraz. Jestem strasznie ciekawa, co ona wykombinuje.
    Dziewczyny w kadrze, czyli będzie interesująco ^^
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem jestem!
    Johann i Karolina fiu fiu. Iskiereczki? Nasza bohatera chyba komuś się tu spodobała. I dobrze, że nie ma tu Celiny. Wielbię cie za to :*
    Szkoda, ze nie można pstryknąć palcami i pyk! Nie ma jej 😂😂😂😂 ależ ja dziś radosna jestem! Natalia i Tom... Marzenia się spełniają :D
    I poza tym dziewczyny w kadrze! A co za tym idzie Karolina coraz częściej będzie wpadać na Johanna (mam taką nadzieję, rozważ moje błagania)
    Czekam na następny
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Kochana! :*
    Przepraszam za poślizg :(

    Rozdział cudowny! <3
    Coraz więcej zaczyna się dziać!
    Karolina jest taką szczęściara!!!
    Bilety na wszystkie konkursy - marzenie <3 <3 <3
    Trzymam kciuki za Natalie i Toma oraz za Karolinę i Johanna.

    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
    Jeślisz masz ochotę to zapraszam do Majki i Petera na dwójeczke:
    http://there-is-this-girl.blogspot.com/2016/02/rozdzia-2_6.html?m=1

    Trzymaj się! :*
    Pozdrawiam, Camille

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za miłe słowa ;*
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Hej!
    Wpadłam tu zupełnym przypadkiem i w pełni szczerze mogę powiedzieć, że zostaję.
    Uhuhu, Karolinka i Johann? Zaczyna się ciekawie :)
    No i nasza "znawczyni skoków" w kadrze. Podoba mi się ;)
    Teraz czekam na kolejny :)
    Buziaki :*

    PS Zapraszam też do mnie: i-have-never-felt-this-way.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się u mnie podoba ;)
      U Ciebie zjawię się wieczorem, niestety nauka teraz wyzywa :(
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Cześć kochana, wpadam tu z dużym opóźnieniem, ale jestem jestem.
    Rozdział cudowny, a skoczkowie po mału wkraczają w życie dziewczyn <3 Czekam na następny i zapraszam do mnie na czwórkę:) http://zranioneskrzydla.blogspot.com/2016/02/14.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi :D
      Już do Ciebie lecę ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Ale fart i akcja z naszą drużyną :D Dobre.

    OdpowiedzUsuń