niedziela, 24 stycznia 2016

Jedynka | Nothing's gonna hurt me with my eyes shut

- Gotowa na niezapomniany weekend!? 
- Jak zwykle. - odpowiedziałam mało entuzjastycznie zasiadając za kierownicą. Są chwile, kiedy wydaje mi się, że Natka to taka typowa hotka, która jara się jak tylko, któryś ze skoczków wstawi zdjęcie na Facebooka ze zwariowaną miną czy czymś takim, za to ją lubię. Jest nieprzewidywalna, tak zwana "cicha woda", chyba nikt nie chciałby poznać jej drugiej szalonej twarzy, którą mam zaszczyt widywać prawie codziennie.
- Jak myślisz, ile zajmie nam podróż do Zakopanego? - zapytała podekscytowana, jeszcze nigdy nie widziałam jej w takiej odsłonie. Wyglądała na mega zadowoloną, czuję, że wynikną z tego same problemy.
- Gdyby nie to, że dziś odbywa się pierwszy konkurs tegorocznego sezonu w Polsce, dojechałybyśmy w nieco ponad dwie godziny, niestety cały naród postanawia uprzykrzyć nam życie i jechać tą samą obwodnicą co my! - krzyknęłam widząc wielki sznur samochodów przed nami.
- Luzik arbuzik moja droga, możemy spędzić ten czas przyjemnie. - zaproponowała Natalia. - No to... Jakie podium dziś obstawiasz? - powiedziała szczerząc się.
- Hmm... Słoweniec prowadzi w generalce, przeczuwam, że sięgnie po kolejne zwycięstwo, ale z jednej strony Polacy skaczą dziś na swojej ziemi, Pan Stoch nie puści tego płazem. - powiedziałam skupiając się na drodze. W sumie nie mam swojego "ulubieńca" spośród skoczków narciarskich, wszystkich bardzo szanuję, że potrafią zasiąść na belce startowej, ja od razu uciekłabym, może i jestem "silna" - jak określa mnie Natka, ale są pewne rzeczy, których nigdy bym nie zrobiła. Za to ona, to dopiero ma jakże wielkie serducho, żeby pomieścić w nim cały norweski Team, który jakże podobno kocha. Wydaję mi się, że wie więcej na temat poszczególnych skoczków, niż o samej dyscyplinie. 
Skoki narciarskie - to miłość jaką zaraził mnie mój dziadek, to on nauczył mnie szanowania każdego ze względu na wszystko, za to go kocham, szkoda, że musiał tak szybko ode mnie odejść... To dzięki niemu pokochałam sport.
- Długo jeszcze? - zapytała zirytowana po około półgodzinnej jeździe samochodem.
- Nawet nie jesteśmy w połowie drogi, nie wiem prześpij się, zjedz coś, cokolwiek, tylko pozwól skupić mi się na drodze, aby nie było nie potrzebnych komplikacji jak ostatnio. - Natka przewróciła oczami i z kieszeni spodni wyjęła swojego złotego iPhona.
- Tak jest, szefowo! Jeszcze raz, dzięki ci, że kupiłaś mi te bilety na skoki, wiesz... ostatnio krucho z kasą, ojciec ma problemy w pracy. - powiedziała przygaszona. Chyba po raz pierwszy od paru godzin nie wypowiedziała zdania krzycząc. - Jak tylko coś zarobię, obiecuję oddam ci co do gorsza.
- Luzik arbuzik. - chyba jej towarzystwo zaczęło na mnie wpływać - Potraktujmy to jako zapasowy prezent urodzi... O kurka! Nacia kochanie moje, najświętsza panno, mój pulpeciku jedyny...
- Ej! Ja nie jestem gruba! 
- Na śmierć zapomniałam! Dzisiaj 23 stycznia, twoje urodziny. Okrągła 20! Jak mogłam zapomnieć? - speszyłam się. Przyjaźnie się z nią już kupę czasu, nigdy nie zapomniałam o jej imieninach, ważnych uroczystościach z nią związanych, nawet pamiętam do dziś, kiedy urodziny ma jej kot, a ja głupia zapomniałam o jakże dla niej ważnym dniu, kompletnie wyleciała mi to z głowy. - Natalkuś, przepraszam, nie wiem jak to się mogło wydarzyć.
- Nie no, no spoko, w porę se przypomniałaś. - powiedziała sarkastycznie.
- Nie zapominaj kto ci kupił bilety i przez kogo będziesz mogła zdobyć autograf Toma. - obie jednocześnie parsknęłyśmy śmiechem. - Wszystkiego najlepszego klopsie!
- Sugerujesz coś? Uważasz, że jestem gruba? - próbowała powiedzieć to poważnie, niestety nie udało jej się - w połowie zdania zaczęła się tak śmiać, że nie mogła przestać przez najbliższe 5 minut. Później się uspokoiła, ja dalej w skupieniu prowadziłam samochód, a ona w tym czasie przeglądała Instagram.
- OMG, OMG! - zaczęła krzyczeć podjarana, cieniutkim głosem.
- Oświecisz mnie? 
- Patrz! Celina i Johann... Jacy oni kochani, zobacz jak ślicznie wyglądają! - powiedziała wymachując mi telefonem przed twarzą. Na zdjęciu widnieją "para zakochanych" - norweski skoczek narciarski, i jego dziewczyna Celina. Pomyślałam, że to zwyczajne zdjęcie dla lajków, ludzie w dzisiejszych czasach robią wszystko dla fejmu. Spojrzałam na nie obojętnie.
- Adam wie, że tak się podniecasz Forfangiem? - próbowałam zmienić temat.
- A no własnie, nie jesteśmy już razem. - powiedziała, a uśmiech zniknął z jej twarzy. Gwałtownie zahamowałam auto.
- Do jasnej ciasnej! Kobieto i ty dopiero mi to mówisz? - szybko ze schowka wyjęłam stare płyty i włączyłam do odtwarzacza, a samochód obiegło jakże cudowny fałsz mojego śpiewu do piosenki Bobby'ego McFerrina. Nigdy nie lubiłam Adama wydawał mi się taki zarozumiały, niczym rosyjski siatkarz -  Spiridonov, który nie widzi nic innego, oprócz czubka swojego nosa.
- Wiesz, czasami trudno się mówi o uczuciach, rozstaniach, ty nic o tym nie wiesz. - powiedziała po chwili.
Nagle wyłączyłam muzykę i ruszyłam w dalszą drogę, nic się nie odezwałam. Zirytowałam się, dokładnie wiedziałam co ma na myśli. Kiedyś może z dwa, trzy lata temu poznałam spontanicznie niejakiego Kamila, szybko pomiędzy nami zaiskrzyło, nie widziałam świata poza nim! Wszystko się układało, było jak w bajce. Oczywiście szczęście nie mogło trwać długo, jak to zwykle bywa. Bla bla bla, któregoś dnia wracając do domu przyłapałam go w łóżku z inną kobietą. Jak się okazało była to moja o rok młodsza kuzynka od strony ojca. Nie chciałam ich już znać. To było coś okropnego. Tak jakby podwójna zdrada. Do nich miałam największe zaufanie... Całe te wydarzenie, zmieniło mnie, mój wygląd, charakter. Już nie jestem taką sierotką Marysią, która na wszystkim ustaje, trzyma się z boku, teraz jestem kobietą, która nie podda się bez walki, bez problemu mówię to co mam na myśli. Minęło parę lat, na żadnego innego chłopaka nawet nie spojrzałam, nie mam ochoty na żadne romanse, po prostu boję się, cholernie się boję, że ktoś mnie skrzywdzi. Wolę pozostać singielką. W końcu mam Natkę i mojego ukochanego psiaka w rodzinnej miejscowości, niczego więcej do szczęścia mi nie brakuję. Przyjaciółka już parę razy próbowała mnie swatać z jej bratem, on nie jest zły, ale ja po prostu tak nie mogę. Czasem się zastanawiam, czy ja naprawdę potrzebuję kogoś jeszcze do szczęścia?
- Sorry, jeżeli cię uraziłam. - powiedziała ze skruchą.
- Nic się nie stało. - puściłam w jej stronę oczko, choć w głębi duszy, moje serce krwawiło z rozpaczy, że w trudnych dla mnie chwilach nie mogę się do nikogo przytulić, nie mogę z nikim porozmawiać, nic nie mogę...
Dalsza część jazdy nie sprawiała większych kłopotów, udało nam się bezpiecznie dojechać pod hotel w Zakopanem. Na szczęście Natalia nie wracała już więcej do poprzedniego tematu naszej małej kłótni.

- Założyć tą, czy tą? - dopytywała się wymachując mi przed nosem dwie miniówki.
- Kobieto oszalałaś mi idziemy oglądać skoki przy minusowej temperaturze, a nie na bal przebierańców! - ona mnie zawsze zaskakuje.
- Tak, wiem, ale to na wszelki wypadek gdyby sprawy się głębiej potoczyły. - wypowiadając te słowa tak dziwnie, zmarszczyła brwi, domyślałam się o co chodzi, na co parsknęłam śmiechem.
- Haha, widzę, że zapowiada się upojna noc z Panem Hilde. Tylko wielka szkoda, że on cie jeszcze nie zna. - sprowadziłam ją na ziemię.
- Dlatego pozna, wiesz najpierw głupia gadka o autograf, a swoim urokiem osobistym wyciągnę go do klubu, przecież w Zakopanem mamy tak wiele możliwości!
- Tak, a szczególnie on będzie chciał iść z jakąś nachalną Polką... Po za tym on ma jutro też konkurs, dziewczyno ogarnij się! - Natka rzuciła we mnie poduszką i naburmuszona zaczęła przebierać się w czarną sukienkę. Nie krępowała się przy mnie - znamy się na tyle dobrze, że niczego się nie wstydzimy, uważam, że jest o milion razy ładniejsza ode mnie, ma długie blond włosy, niebieskie duże oczy i do tego taka zgrabna i niziutka - chłopaki na takie lecą. Ja zupełnym jej przeciwieństwem - wysoka, z długimi szczupłymi nogami, kasztanowe lekko pofalowane włosy i oczy czarne jak smoła. Do tego jestem tak blada, że wyglądam jak wampir! Chyba przydałby się wypad na solarium...
- To co idziemy, czy chcesz się spóźnić?
- Już idę. - powiedziałam zakładając zwykle adidasy, to mój ulubiony zestaw razem z czarnymi rurkami i granatową bluzą. O Natce nie chcę wspominać odwaliła się jak...
- Taksówka już czeka. - mówiąc pokazywała na zegarek.
- Kobieto mamy jeszcze ponad godzinę czasu, chcesz zamarznąć pod skocznią? - powiedziałam neutralnie. 
- Lepiej być wcześniej, niż się spóźnić! - krzyknęła  szczerząc zęby.

~Pod skocznią~

- Brawa dla Natki! Jeszcze ponad półgodziny do rozpoczęcia konkursu, a mi już palce odmarzają. Powinnśmi dopiero z hotelu wyjeżdżać... - jak zwykle marudziłam.

- Faktycznie trochę zimno, wypiłabym gorącą kawę.
- Zobacz tam jest budka. - powiedziałam wskazując. - Idziemy się czegoś napić? - zaproponowałam.
- Kurde... zapomniałam portfela.  - rzekła zażenowana.
- Nie martw się, dziś są twoje urodziny ja stawiam. - doskonale znam sytuacje finansową w jej rodzinie. Jej mama pracowała w kancelarii adwokackiej, niestety gdy ciocia Natki poważnie zachorowała wyjechała do niej, pozostawiając rodzinę bez grosza. Ojciec pracuje na budowie, ostatnio podobno wpadł w konflikt z szefem, a ten obniżył mu wynagrodzenie. Wyjechałyśmy razem na studia do Karkowa, jednak to Nowy Targ jest naszą rodzinną miejscowościa do której chętnie wracamy. Mój tata pracuję jako lekarz w tutejszej przychodni, a mama zajmuję się domem. Nigdy nie narzekaliśmy na brak pieniędzy.
- Hmm, to ja się skuszę na zwykłą kawę z mlekiem. - powiedziała.
- Poproszę kawę z mlekiem i herbatę. - oznajmiłam młodej kobiecie pracującej w budce.
- Proszę bardzo! - odpowiedziała uśmiechem. - Należy się 7 złotych.
- Dzięki jeszcze raz, wszystko ci zwrócę jak tyko będę mogła. - rzekła kierując się w stronę skoczni.
- Jak chcesz. - powiedziałam biorąc łyk herbaty. Nagle moje oczy dostrzegły znajomą twarz. - Olek Zniszczoł? - pomyślałam. - Tak, tak to na pewno on. - biegał w tą i z powrotem, zapewne rozgrzewał się przed skokiem.
- Em.. Dzień dobry. - Natlka szybko zaczęła poprawiać włosy.
- Tak? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Pan Aleksander Zniszczoł? - wtrąciłam się do rozmowy, powstrzymując przyjaciółkę od parsknięcia głupiego tekstu.
- Tak. - zaśmiał się. Widać, że dla mniej znanego skoczka ta sytuacja jest nowością. Dostrzegłam satysfakcje w jego oczach. - A poza tym jestem Olek. - rzekł podając nam rękę. - Chyba nie jestem, aż taki stary, żeby mówić do mnie "pan" - uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- A więc Olku, czy raczył byś nam podpisem na tej kartce. - Majka wyjęła zeszyt i coś do pisania. Mimowolnie walnęłam ją z barka.
- Co? - zapytała z wściekłością w oczach. - Dlaczego mnie walnęłaś?
- Nie mogłabyś zapytać wprost o autograf, a nie robisz siebie pośmiewisko? - nagle Natka i Olek zaczęli się śmiać z wypowiedzianych przeze mnie słów. Muszę przyznać, że czasem nasze kłótnie same doprowadzają mnie do rechotania.
- Haha, widać dziewczyny, że się przyjaźnicie. - powiedział po chwili. - To może autograf z dedykacją.
- Jasne! - krzyknęła pierwsza. - Napisz proszę dla wspaniałej Natalii. - "co za wariatka", pewno tak o niej pomyślał.
- A ty jak masz na imię? - skierował wzrok na mnie.
- Karolina.
- Dzięki za rozmowę, niestety muszę już zmykać. - powiedział oddając Natce zeszyt.
- Powodzenia! - odpowiedziała podekscytowana przyjaciółka.
- OMG! Jaki on jest uroczy! - oznajmiła, kiedy Olek znalazł się w "bezpiecznej odległości".
- To co zauroczenie Panem Hilde, już ci minęło. - przewróciłam oczami.
- Nie skądże, Tom ma mi więcej do zaoferowania.
- Yhy.. - powiedziałam pod nosem.
Konkurs dobiegł końca. Zgodnie z moim przepuszczeniami Kamil wygrał, a podium uzupełnili Peter Prevc i Johann Andre Forfang. Co do trzeciego miejsc podchodziłam sceptycznie. Ni stąd, ni zowąd pojawia się Norweg i bum odnosi pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata. Ciekawe czy jego dobra passa zostanie przerwana.
- Chodź! Zamówiłam taksówkę na parking. - krzyknęłam na Natkę, ciągnąc ją za rękaw kurtki.
- A Tom Hilde? Jeszcze go nie widziałam! - powiedziała przyjaciółka, była bliska płaczu.
- Obiecuję, że jutro się zobaczycie. - odrzekłam zażenowana całą tą sytuacją.
- Na pewno? - spojrzała na mnie kątem oka.
- Tak... - w końcu udało mi się ją zaciągnąć na parking. Sprawdzam na ekranie telefonu godzinę, jest grubo po 18, do tego 14 nieodebranych połączeń od Tatulek. - Świetnie. - pomyślałam. Jest już wieczór, zapewne ma nocną zmianę. Byłam tak zajęta pisaniem wiadomości do taty, że nawet nie zauważyłam, gdzie idę.
- Karo uważaj! - powiedziała podniesionym głosem Natka. BUM! Upadłam na chodnik zasypany śniegiem.
- Co to za idiota nie umie chodzić?! - powiedziałam wściekła pod nosem, do oczu wpadł mi śnieg i ledwo co widziałam.
- Przepraszam, to ja jestem tą idiotą. - powiedział nieznajomy ciepłym głosem. Otarłam oczy, zobaczyłam dobrze zbudowanego, wysokiego bruneta z uśmiechem na twarzy. Migiem wstałam z chodnika, poprawiłam czapkę. Zdałam sobie sprawę z kim się zderzyłam.
- Nie to ja przepraszam, powinnam patrzeć pod nogi. - głupio się poczułam, nie potrafiłam spojrzeć mu w te piękne błękitne tęczówki. Zaraz! Co ja gadam?!
- Johann jestem. - powiedział podając mi rękę.
- Dobrze wiem kim jesteś. - powiedziałam chłodno. Patrzyłam się na Natkę, która uważnie przyglądała się tej beznadziejnej sytuacji.
- Fanka skoków narciarskich? - uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Nie lubię określenia "fanka". A tak w ogóle gratuluję dzisiejszego występu. - nareszcie udało mi się spojrzeć na jego twarz, którą przysłaniała grzywka, kiedy on odwrócił wzrok. Muszę przyznać, że całkiem przystojny z niego facet. Jednakże, to nie mój typ urody.
- Dzięki! - powiedział entuzjastycznie. Nasza "rozmowa" została przerwana, kiedy to on zobaczył idącą pewnym krokiem, wściekłą Celine - jego dziewczynę.
- Johann! - krzyknęła. - Może byś już skończył te pogaduszki z tymi wieśniarami!
- Wypraszam sobie. - wtrąciła się Natka.
- Czekam na ciebie od 5 minut, zbieraj się, jedziemy do hotelu. - powiedziała rozwścieczona.
- Kochanie, nie wiem czy zauważyłaś, ale rozmawiam. - powiedział spokojnie.
- Nie obchodzi mnie to, idziemy! - odrzekła zadumana.
- My się chyba już zbieramy... - powiedziałam. Czułam się głupio w zaistniałej sytuacji.
- Przepraszam was, mam nadzieję, że do zobaczenia jutro. - odpowiedział uśmiechem.
- Pa. - wymamrotałam. Szczerze mówiąc, nie mam ochoty widzieć go jutro ponownie.

~W hotelu~

- Nie chcę być nie miła, ale ta cała Celina to niezłe ziółko. Przecież na Instagramie wyglądają na szczęśliwych. Nie wiem, jak biedny Johann toleruje te całe jej okrutne zachowanie. - zwierzała się Natka.

- No nie powiem, miła to ona nie jest. - powiedziałam przypominając sobie piękne niebieskie oczy Norwega. Zaraz. Piękne? Co ja gadam! Ogarnij się Karolina, brak snu zaczyna na mnie wpływać.
- Za to ty miałaś dziś wielkie szczęście. Wpaść na skoczka i jeszcze tak surowo go potraktować!
- Wiesz co, ja się chyba już kładę, jutro kolejny konkurs! - powiedziałam zmieniając temat.
- Dobranoc. - odpowiedziała jak zwykle uśmiechem Natka.
***

Postanowiłam już następnego dnia  opublikować rozdział pierwszy, ponieważ prologi to moja słaba strona i nie pozostawia po sobie wiele do życzenia. W jedynce chciałam szczególnie podkreślić różnicę charakterów pomiędzy Natalką, a Karoliną.  Mam nadzieje, że rozdział nie jest, aż taki tragiczny i zostaniecie ze mną na dłużej. 
Pozdrawiam :)

16 komentarzy:

  1. Świetnie,świetnie,świetnie ^^ Zostaje do końca! Natalia i moja imienniczka mają takie dwa różne charaktery i udało ci się to pokazać :D
    Czekam z niecierpliwością na dwójkę!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! :*
    Przepraszam, że przybywam dopiero dzisiaj :(

    Kochana, świetnie zaczyna się to opowiadanie!
    Zostaję tutaj z pewnością! :)

    Coś czuję, że Celina jeszcze nie długo tu zagości...
    I cały czas się śmieję jak tylko sobie przypomnę "Pan Aleksander Zniszczoł" xd

    Trzymaj sie! :*
    Zapraszam także do Majki i Petera :)
    Pozdrawiam, Camille

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      W następnych rozdziałach Celina odegra dosyć ważną rolę:)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Heej
    Rozdział cudowny!
    Karolina wpadająca na Johanna. Hoho :D ale tu pojawia się Celina ;-; zdenerwowała mnie. Jej zachowanie jest okropne
    Czekam na następny
    Buzka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Celina zagości w następnych rozdziałach ;D
      Bużka ;)

      Usuń
  4. Kurczę, ale idiotka z tej Celiny! Zeby od razu je wyzywać, widać, że nie równo pod kopułą XD Strasznie mi się podoba pierwszy rozdział, dwie bohaterki i dwa inne charaktery*-* Widzę, że Johan wzbudził już jakieś uczucia u Karoliny;D A Natalia i ta akcja z Olkiem hahah, pozytywne opowiadanie, bez jakichkolwiek zarzutów, ZOSTAJĘ! :) Czekam na następny <3 Weny!
    P.S Jak masz czas, wpadnij do mnie;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo ❤️
      Chętnie wpadnę ;)
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  5. Jestem tutaj bo Forfang. Bardzo fajny rozdział. Celina niezłe ziółko.
    Weny i zapraszam do siebie na złudzenie trzecie utonolemwtwoichsnach.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :)
      Lecę do Ciebie czytać ^^
      Buźka ❤️

      Usuń
  6. Hej:*
    Dziękuję za wizytę u mnie i dobre słówko:)
    Twój blog już jest i mnie w "czytanych", będę zaglądać regularnie, bo historia mnie zaintrygowała :)
    Zapraszam już jutro na drugi rozdział :)
    http://fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Jutro do Ciebie wpadnę ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Trafiłam na twojego bloga całkiem przypadkiem, ale nie żałuję. Na pewno zostanę tu dłużej. :D
    Bardzo przyjemny rozdział, dobrze mi się czytało.
    Już polubiłam Natkę i Karolinę. Takie fajne zwyczajne dziewczyny.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :D
    Buziaki ;**
    Ps.Mogłabyś informować mnie o nowościach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)
      Oczywiście będę informować.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. "Luzik arbuzik" kupił moje serce XD Konkretnie.
    A Celine... normalnie ręce opadają.

    OdpowiedzUsuń